Czy aby na pewno dobrze płyniemy? - One Piece: Historia innego początku, rozdział 7
Statek Marynarki przecinał szybko wody East Blue. Planowane dopłynięcie do Loguetown miało być już następnego dnia! Jednak nie dane im było tak szybko dolecieć.
- Panie kapitanie Smoker! - złe wieści przyniósł jeden z marynarzy, pracujący jako nawigator - Obawiam się, że zmieniliśmy kurs.
- Domyślałem się, że to nie wszystko, co Luffy zmajstrował... To nic, dotarliśmy do wyspy, prawda?
- Tak, kapitanie.
- Obeznamy się w okolicy i zdobędziemy jakieś mapy. A póki co, trzeba wszystkich obeznać z tym, że Luffy'ego nie można zostawić nawet na chwilę.
- Tak jest, kapitanie.
- Marynarze przypłyneli! - krzyczał mały chłopak do swoich trzech przyjaciół.
- O nie, jak dowiedzą się o naszej pirackiej załodze...
- Nie ma stracha! - powiedział najwyższy z nich, długonosy chłopak - O niczym się nie dowiedzą, zadbam o to, haha!
- Jesteś tego pewien? - spytał niepewnie jeden z nich.
- A czy ja kiedyś was zawiodłem? Piraci Usoppa!
- Piraci Usoppa! Tak!
- Kurohador.
- Tak, pani Kayo?
- Statek Marynarki zacumował w porcie.
- M-Marynarki? - przestraszył się Kuro. Przełknął ślinę.
- Tak. - zdziwiła się reakcją lokaja - Czy coś nie tak?
- Nie, nie, nie... Nic się nie stało.
- To dobrze. Idź i spytaj o cel wizyty.
- Dobrze, panno Kayo, zaraz kogoś wyślę...
- A nie mógłbyś sam pójść?
- Wybacz, mam dużo obowiązków.
Z przycumowanego statku wszyscy szybko się rozdzielili. Smoker zadbał, by Zoro, Nami i Coby, a także jeden z marynarzy, by pilnowali oni Luffy'ego. Naprawdę była to duża grupka. Chłopak nadal był nieźle poobijany, w wielu miejscach ciągle miał bandaże. Nami za to była już w pełni zdrowa. Teraz, już prawie wszyscy poza Zoro ubrani byli w strój marynarza. Luffy jako zawieszony, ubrał się w swoją tradycyjną czerwoną koszulę, niebieskie spodnie i klapki.